tszodadzida
  Niusy
 
Niedziela 29,09 pięć dni do wyjazdu

Już za kilka dni ruszamy w trasę. Przygotowania nadal są w toku i wszystko wskazuje. że jak zwykle zostanie jeszcze prarę spraw na ostatnią chwilę. Właśnie udało mi się uruchomic licznik i obrotomierz Nie będzie jazdy na ślepo. Niestety wyszły nowe tematy. Po wymyciu silnika zaczyna ciec olej. No cóż wszystko ma swój sens. Warstwa błota zmieszanego z cieknącym wcześniej olejem była uszczelnieniem. A ja gupia pipa myśłałem że to zbędny i małoestetyczny balast. Cóż mam nadzieje, że starczy mi oleju na dolewki. 

Zadbałem też o bagaż. W miejscu części siedzenia wpasowałem kufer na bambetle. Może nie ma miejsca tyle co w Żuku, ale choć śpiwór  i jakieś  ciuchy na zmianę będe miał suche. Jakby padało. Oby nie. Coż. jadę sam, więc miesce pasażera jest mi mniej potrzebne. A jakbym spotkał po drodze jaką powabną niewiaste, która zdecydowałaby sie ze mną dzielić niewygody podróży, będzie się musiała do mnie bardziej przytulać    




Poniedziałek 30 cztery dni do wyjazdu
Jeśli wruszyła Cię nasza opowieść i chcesz nam powiedzieć, że będziesz za nas trzymał(a) kciuki i będziesz nam kibicować zapraszamy na start/ pożegnanie z przyjaciółmi. We czwartek 02,09 ok 20. Spotykamy się w Warszawie na Mińskiej 25.  W dawnej Warszawskiej Fabryce Motocykli (WFM), a wcześniej CWS (Centralne Warsztaty Motocyklowe). Miejsce jak najbardzie historycznie motoryzacyjne, choć jego obraz i funkcja się zmienia.   
W Piatek w południe ruszamy do Katowic aby tam w sobotę rano ruszyć z rajdem na ostro.  

Wtorek 31 08 trzy dni do wyjazdu

Dziś zaliczyłem ślizg. I to od razu dwa. Obiecałem sąsiadowi naładować mu akumulator w skuterze. Jadę sobie spokojnie bo deszcz leje. Dojeżdżam do świateł. Chamuje jak trzeba. Aż tu jak mnie nie miotnie i lece w bok. Puściłem Chample. Już prawie opanowałem pion.  Lecę prosto na krawężnik. Taki pożądny, polski, co wystaje z drogi na półmetra. To tak, żeby bezpiecznie było. Jakoś w geście rozpaczy wysuniętą nogą przysoliłem w krawężnik. Odbiłem się. Ufff żyję. Skuter chyba cały. Jk sobie teraz pomyślę to huk ze skuterem noga trza było hować. Chamuję znowu. Powtórka z rozrywki. Tym razem choć mam winnego. Pasy. To ścierwo jest koszmarnie śliskie. Próbowałem chamować jak motocyklem. Przodem. Tyle, że skuter ma małe kółka. Chwila, trochę wody i blok założony. Na zablokowanym kole traci się i stateczność i kierunek. Jak mi odpuściły nerwy obejżałem skuter. Na szczęście cały. Bo taki ładny i nowy jest. Nie to co etezetka. Oj ja nie umiem jeżdzić skuterem. Wole etezete.  Bo jazda na etezecie to najlepsza jazda na świecie. Dziś poza gniazdem zapalniczki nic nie zrobiłem. Obejże sobie film co go od sąsiada dostałem. Gucza. Kupił specjalnie dla mnie. Cały zeszły tydzień wyciąłem z przygotowań zeby to zobaczyć na żywca. Najpierw 20 godzin jazdy. Potem dwa dni życia kloszarda. i 24 godziny drogi powrotnej. Warto było. Guca to najbardziej odjazdowa impreza na jakiej byłem. Jak ktoś chce zobaczyć to polecam www.guca.rs  Jutro ostatni dzień przygotowań i zaczynam się pakować.  

01.09 Środa  Dwa dni to wyjazdu

No to powoli zaczynają mi ręce ręce latać. Dzisiaj poszedłem do pierwszej klasy. Znaczy córka poszła. Kurde, nie wiem kto bardziej to przeżywał. Plan na dziś; ostatni przegląd sytuacji, dorobić jeszcze jeden schowek i zacząć się pakować. Po kilku próbach z dodatkowego schowka zrezygnowałem.  Zaadoptowałem stary tangbag. Włożyłem do niego wszystkie ciężkie rzeczy. Jakieś zapasowe graty, olej do benzyny na pięć tysięcy kilometrów i dmuchany materac . Na jakąś odrobine komfortu chyba zasługuje. Nie ? Środek ciężkości przesunie się do przodu. To poprawi i tak mało korzystny rozkład masy ETZki.

Ostatni przegląd i rachunek sumienia. Miałem zrobić weryfikacje i przegląd przedniego zawieszenia z wymianą zimeringów w lagach. Po kilku latach stania może to się wysypać. Nie udało się. Wezmę olej i zimeringi. Pewnie wybuchnie po drodze.... Miałem oczyścić, nasmarować i sprawdzić hamulce. Miałem ..... Po co? Przecież hamują. W Niedziele stwierdziłem wycieki oleju ze skrzyni biegów. Olej nadal cieknie. Kurde, żaden porządny motor nie cieknie. On znaczy drogę do domu.  W sumie jak cieknie, to dobrze. Znaczy, że jest olej. No po co to robić, jak jest dobrze.
 
No i tak pełen optymizmu i dobrych nadzieji opuściłem garaż przed dziesiątą. Wiem to na pewno, bo sklep na przeciwko jest otwarty do dziesiątej. Dawno nie wychodziłem z tamtąd tak wcześnie.  Wstąpiłem do sklepu. Miałem kupić lodzika. Jednak kupiłem ...butelkę wina Varna. Ani chybi bułgarskie. W końcu jade przez bałkany. Miałem chwilę zawachania jak Pani powiedziała 12 złotych. Powiem wam, że doskonałe wino zwłaszcza za 12 złotych. Do tego jeszcze muzyka Bobana Markovicia i jest czad. Pamiętam jak nauczyciele mówili mi przed maturą; Ostatnie dni to za późno na naukę, trzeba się relaksować. No to się relaksuje. Marković i Varna - żyć nie umierać. A jak umierać to z fasonem. Przy pieknej muzyce i dobrym winie..  

Kurcze, co jest z tym deszczem ? Jedyne co mi przychodzi do głowy to tekst z piosenki 
"Czterdzieści dni czterdzieści nocy 
Padał deszcz wielki jak wole oczy
Toneli miasta i wyszstko co żyje
I tylko Dzek wystawał z wody po szyje.... "

 Deszcz w drodze to nie jest to co lubię najbardziej.
Nie mógłby ktoś coś z tym zrobić ?
Ponoć na trasalpinie powyżej 2000 metrów pada śnieg z deszczem
Kurde ja nie mam ani zimówek, ani łańcuchów do Mzetki
Weźcie coś zróbcie, zagadajcie z kim trzeba....

jakby ktoś nie słyszał w życiu Markovicia to niech zajrzy tu http://www.youtube.com/watch?v=w3e833cTEDo albo

http://www.youtube.com/watch?v=uKkGoufQ7aU&p=E3607E1455F69ED7&playnext=1&index=1


Czwartek 02.09 Jutro ruszamy do Katowic

Ludzie KOCHAM WAS za to co zrobiliście z tym deszczem. Już w to nie wierzyłem, ale przestało padać. Nawet przez chwilę świeciło słonko. Boskooo . Nie wiem jak to zrobiliście, ale pomogło dzięki. Dzisiaj wieczorem pożegnanie na Mińskiej 25 hala 8 w Motogumozmieniarni i Warsztacie pod Ryżym Koniem zarazem. Pomachajcie nam choć chusteczką . Kto wie co się dziś wydarzy może nawet Disco Partyzani.  Zapraszam


Piątek 03.09 dziś ruszamy do Katowic

Mówiłem wam, że ręce mi latają. Zapomnijcie o tym co mówiłem. Dziś to mi dopiero latają. A ja i tak jestem w niezłym stanie. Głównie z powodu tego, że lista żeczy które miałem zrobić, a nie zrobiłem, jest dość długa. Ale kawał drogi przed nami. Mamy czas na naprawy . Właśnie się pakuje. Mirelka kończy składać swoją Etezete. Choć jak znam życie to ma wszystko wilizane na błysk. Mazurek właśnie wraca dziś z delegacji. MZeto latał tylko po podwórku. Ale jego sprzęt wydaje się być w najlepszej kondycji z całej naszej trójki. Zawsze to Mirom był najlepiej i najszybciej przygotowany. Do najmniejszej śrubeczki.  Wczoraj się luzowałem. Było naprawde nieźle. Sam nie wiem ile osób było na pożegnaniu. Chwilami było naprawde tłoczno. Na imprezie była moja ETZeta czyli jeden z trzech Tszodowników.


 

Była Elutka z Karton Power. Jak zwykle niesamowicie i klimatycznie  przygotowana. Ponoć nie było takich co się za nią nie ogladali na ulicy jak szła na parking po auto w dzwonach w kwiatki.




 
Ferdek z Żabokiem Dacią. Ponoć Dacia sporo pali. Proponowali żeby wziął ich na hol, tak dla oszczędności paliwa ;-) Mzetą. Ha ha ha. Bardzo śmieszne.
 



Byli i Kurierzy Kantem. Jak zwykle we wspaniałych chumorach i bez cienia stresu.




 Się działo. Byłbym zapomniał meldował się równierz Local Hero



 


Mirelka był na chwilę i pognał składać.




Wygląda na to, że jestem chyba dostatecznie przygotowany ? Nieeeee. Wprawne oko wypatrzy, że czegoś tu brakuje...... No czego ?

Spoko, Spoko, flaszka na drogie też jest. I to nie jedna. Dla całej uni "Zweitakt Kamaraten" zabezpieczyliśmy osiemnaście sztuk. Tylko co na to służby celne powiedzą??? Zobaczymy 




Były też autografi i kopy w dupę na szczęście.






  

No teraz jeszcze spakować to wszystko do kupy. Zapomnieć czego się nie zabrało. A może zabrać o czym się zapomniało. Kurcze jak to było? No dobra jakoś to będzie. Arrriva.....Ciau
 
Dla nas to pierwszy etap dojechac do Katowic i nie złapać zaciera. Dwie z trzech etezetek na dotarciu i to od razu na poełnym obciążeniu ......Ponoć juz są takie ekipy co się wycofały a start dopiero jutro. No lekko nie będzie.

Musiałem się trochę nakopać żeby zapaliła. Nie wiem czemu chyba z własnego napięcia. Zazwyczaj pali od pierwszego. Na trasie toruńskiej koleś w ciężarówce chcał mnie zepchnąć na trawe. Kurde duzy może więcej. Zaczyna się dobrze. Motor zapalił, arówce uciekłem będzie dobrze. Na Krakowskiej na światłach podłącze się gość na plastikowej CBRce. Zapinam jedyne ambaluje gazem i ruszam pierwszy no chwilę później gościu zagotowany dopada i daję długą. Co z tego. Na następnych światłach znowu stoimy razem. Znowu wychodzę pierwszy. Normalnie goście na ścigach nie wiedzą jak ambalować. Co światła sytuacja się powtarza. No ze dwa razy mu się udało. Kurde, w Sękocinie jestem pierwszy. Dygnołem go na światłach przy Ikei. Normalnie goście na ścigach nie umieją się ścigać. Do Mirona i Mazurka wpadam kole jedenastej. Miron jeszcze coś składa w elektryce. Mazurek się jeszcze pakuje. Wpadam z okrzykiem na na ustach MAM PAŁER JAK MAM PAŁER .
 
 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 6 odwiedzający (7 wejścia) tutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja